Ptasie mleczko
Stopień trudności: 3
Pomoc Rodziców: gaz
Czas przygotowania: 10 minut + 2 godziny w lodówce
POTRZEBUJECIE:
200 g serka mascarpone
180 g śmietany 30%
3 (lub więcej) łyżki cukru pudru
1 cukier waniliowy
100 g czekolady
50 g masła
1-2 czubate łyżki żelatyny
DO PRACY:
1. Myjemy rączki2.Żelatynę rozpuszczamy w połowie szklanki zimnej wody i odstawiamy na kilka minut, aż lekko stężeje.
3. Serek mascarpone mieszamy ze śmietanką, cukrem i cukrem waniliowym.
4. Mieszamy na gazie. Gdy masa jest ciepła, dodajemy do niej żelatynę i mieszamy tak długo, aż się rozpuści.
Przelewamy do foremek czy keksówek, w zależności od tego, czy Wasze ptasie mleczka będą miały tradycyjny kształt prostokącików, czy tak, jak nasze - babeczek i bab :)
5. Studzimy i wstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny.
6. W kąpieli wodnej rozpuszczamy połamaną na kostki czekoladę i pokrojone drobno masło. Mieszamy, aż się rozpuści.
7. Masę "ptasiomleczkową" wyjmujemy z lodówki i jeśli to babeczki - jak nasze - polewamy czekoladą. Jeśli nie - kroimy masę w kostkę i zanurzamy w czekoladzie.
SMACZNEGO!
UWAGA! Deser najlepiej jeść na chłodno.
KROK PO KROKU
cukrem i cukrem waniliowym
Mieszamy na gazie (w sensie, że podgrzewam. Wiem, wiemy, że niektórzy mają elektryczne i indukcyjne), dodajemy żelatynę i mieszamy, aż się rozpuści
Przelewamy do foremek
Do lodówki na minimum 2 godziny
Polewamy rozpuszczoną z masłem czekoladą
Obficie
Mmmm... :)
DOBRA RADA! Jeśli masa wyszła zbyt rzadka, możecie wymieszać ją z odrobiną rozpuszczonej czekolady i zjeść w takiej formie (zdjęcie powyżej). Też pyszne!
Krysia znowu się martwi
- Wiesz, trochę się martwię - mówi Krysia.
- Czym się znowu martwisz, Krysiu? - pytam moją iskierkę.
- Martwię się, bo nie wiem gdzie będzie spała moja córeczka, jak się urodzi. Bo chyba widzisz - moje łóżko jest już zajęte.
Faktycznie. Łóżko Krysi jest zajęte przez Krysię, Fikaczka i stonogę Irenkę. A bywa, że gościnnie, jeśli Krysia potrzebuje więcej wsparcia, bo się jej wyjątkowo smutno zasypia - również przez któregoś królika, jednorożca albo owieczkę.
- Jak urodzi ci się córeczka, to już będziesz mieszkała w swoim mieszkaniu, a nie z nami. Więc sama widzisz, że nie musisz się martwić - mówię i cieszę się, że taki ze mnie pocieszyciel pierwsza klasa. Ale okazuje się, że jednak nie do końca taka świetna jestem, bo Krysia ma już podkówkę na buzi i błyszczące oczka.
- Mamusiu, dlaczego ty mi mówisz takie straszne rzeczy? Dlaczego chcesz, żebym się wyprowadziła?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz