Czekoladki z malinami
Stopień trudności: 2
Pomoc Rodziców: gaz
Czas przygotowania: 10 minut + chłodzenie
POTRZEBUJECIE:
100 gram gorzkiej czekolady
2/3 szklanki musu malinowego (lub świeżych malin)
foremki do czekoladek
DO PRACY:
1. Myjemy rączki
2. Roztapiamy czekoladę i smarujemy nią foremki (za pomocą łyżeczki, cienka warstwa)
3. Wkładamy do lodówki na około godzinę
4. Do foremek, do 80% wysokości, dodajemy mus lub zblendowane maliny
5. Znów bierzemy roztopioną czekoladę i robimy spody. Wygładzamy i wkładamy do lodówki, aż czekoladki zastygną - ok. 1h
Smacznego :)
ROK PO KROKU
Roztapiamy czekoladę, smarujemy foremki. Do lodówy
Dodajemy mus
Robimy wieczka i znów do lodówki
Gotowe :)
Musicie skosztować. Są słodkie, ale dzięki gorzkiej czekoladzie - bez przesady. Możecie oczywiście wybrać inne nadzienie
Czekoladki z malinami
Bombonierki lubimy wszyscy. My, tzn. istoty zamieszkujące nasze mieszkanie. Ponieważ Krysia oznajmiła "to nie może być trudne", udałyśmy się do empiku po fikuśne formy przeznaczone specjalnie do czekoladek. Spytacie dlaczego do empiku po formy się udałyśmy, czemu nie do mięsnego albo na pocztę na przykład? W końcu wiadomo, na poczcie kupić można wszystko, nawet pościel (i raz faktycznie zdarzyło mi się, że pościel mieli, a znaczków nie).
Otóż w empiku, oprócz książek i straaasznie drogich gier planszowych (zalecamy zakupy internetowe), znajduje się również kącik kulinarny z różnego rodzaju mniej lub bardziej (częściej mniej) przydatnym osprzętem kuchennym. I do rzeczy - w empiku, ponieważ udało nam się szybko i przyjemnie zarobić bon prezentowy do tegoż sklepu na kwotę 100 zł polskich. Więc kupiłyśmy na to konto gazetkę Winx, saszetkę-niespodziankę Littlest Pet Shop (14.99 zł za sztukę. Na hali Carrefoura, tuż obok - 4 zł) i dwie foremki do czekoladek (8 zł za sztukę). Resztę naszego bonu wydamy na coś bardziej dorosłego, czyli na pokrycie części kosztów sprzętu elektronicznego. Co przy tych cenach oznacza zakup opakowania baterii.
Wracając do istoty, czyli do Krysi. Otóż, moja córka od jakiegoś czasu boryka się z czymś w rodzaju oswajania śmierci. Sporo pytań zadaje na jej temat, np. dopytuje się, kiedy umrzemy. Ponieważ zauważyła, że jestem od niej starsza, wysnuła słuszny wniosek, że pewnie umrę jako pierwsza. Wiem, że to mało bombonierkowa anegdotka, ale spójrzmy prawdzie w oczy - czy istnieje potrawa do której będą pasowały historie o śmierci?
A zatem - teraz, albo nigdy:
- Mamo, a co się z tobą stanie jak umrzesz?- Stanę się Twoim aniołem i będę Cię ciągle pilnować
- Ale ja już mam anioła stróża - odpowiada Krysia - ...To jak już umrzesz, to zapytasz Boga, czy możesz być moim drugim aniołem, dobra? Wiesz, jakby tamten zachorował, albo coś.
Urocza i wzruszająca rozmowa z Krysią i bardzo fajny, prosty przepis :) Ale co do Empiku to się nie zgodzę co do tych cen. Regularnie robią promocje i sporo schodzą z cen, teraz w weekend mieli -25% m. in. na gadżety do domu, więc ja śledzę ich fp i przy takich okazjach zaglądam i tam :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń