środa, 22 stycznia 2014

Racuszki - kwiatuszki





Racuszki - kwiatuszki

Stopień trudności:  2 
Pomoc Rodziców:
smażenie
Czas przygotowania:
10 minut










POTRZEBUJECIE:  
jajo
2 kubki mąki

1 kubek mleka
cukier puder/powidła/sok/dżem/owoce - co wolicie
 

mikser. My mamy taki 30-letni, ręczny, więc bezpieczny dla dzieci - mogą same miksować, tyle że się napracuj. Jeśli macie normalny mikser, elektryczny (a pewnie tak), najprawdopodobniej potrzebne będzie wsparcie starszaków, czyli rodziców

foremka do smażenia. My mamy kwiatka, ale może być inna oczywiście









 DO PRACY:  


1. Umyjcie łapki 
2. Do miski wsypcie mąkę i wlejcie mleko
3. Oddzielcie żółtko od białka i ubijcie białko na sztywno
4. Żółtko dodajcie do miski z masą i wymieszajcie wszystko mikserem. Jeśli ciasto jest za gęste - dolejcie mleka, jeśli za rzadkie - dosypcie mąki
5. Delikatnie przełóżcie białko do masy naleśnikowej i wymieszajcie. Deeeelikatnie!
6. Rozgrzejcie olej na patelni i połóżcie na patelni foremkę
7. Do foremki wlejcie masę naleśnikową. Gdy naleśnik się podsmaży, zdejmujemy foremkę, a naleśniczka przewróćcie na drugą stronę. Usmażone naleśniczki przełóżcie na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami i lekko ugniećcie - niech jak największa ilość tłuszczu wypłynie z placuszków.

Czas na smak i upiększanie - ozdóbcie placuszki czym chcecie - dżemem, cukrem pudrem, konfiturami, owocami...





  SMACZNEGO!    



UWAGA!  Placuszki są bez cukru, więc nie są słodkie. Sami słodzicie je po usmażeniu lub dodajecie dżemu. Będzie pysznie i zdrowo :)



KROK PO KROKU



  Wsypujemy mąkę, cukier, żółtko i miksujemy na gładką masę




  białko ubijamy na sztywno





  łączymy D E L I K A T N I E




 smażymy





 odsączamy na ręczniku papierowym i przekładamy na talerz




 Dodajemy cukru lub dżemu i ozdabiamy






 Dzięki ubitemu białku racuszki są puchate, mięciutkie i wyrośnięte. O tym, że są pyszne nie trzeba mówić. Ale można - są pyszne :)



Racuszki - kwiatuszki


Kwiatuszka na racuszki zobaczyłyśmy w Biedronce i od razu postanowiłyśmy go kupić. Co prawda przyszłyśmy tylko po mleko na kolację, ale co tam. Foremka fajnista, wrzuciłyśmy ją do koszyka, a na kolację zrobiłyśmy racuszki-kwiatuszki. Trzeba przyznać, że plan poniekąd zrealizowałyśmy - mleko na kolację było, chociaż w nieco innej formie niż początkowo zakładałyśmy.

Krysia chciała foremkę odpakować od razu w sklepie, ale udało mi się ją przekonać, że rozrywanie palcami plastikowego paska, który spina foremkę z kartonikiem informacyjnym nie jest proste, za to z pewnością bolesne. Foremka została więc uwolniona z więzów w sposób cywilizowany, za pomocą nożyczek i obeszło się bez ofiar.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz