piątek, 15 maja 2015

Owoce morza





Owoce morza

Stopień trudności:  1

Pomoc Rodziców: gaz

Czas przygotowania15 min 









POTRZEBUJECIE:  


małe opakowanie owoców morza

3-4 łyżki masła

2 ząbki czosnku

limonkę lub cytrynę

sól, pieprz

pieczywo 

pietruszka

U nas była sałata do ozdoby, bo ktoś bezczelnie wykradł nam pietruszkę z lodówki. Skrzat jakiś zapewne.






DO PRACY:  


Myjemy rączki

Na patelni rozgrzewamy masło, dodajemy czosnek i owoce morza

Smażymy kilka minut, solimy, dodajemy pieprzu

Skrapiamy sokiem z limonki lub cytryny

Posypujemy posiekaną pietruszką... lub rzucamy na talerz liść sałaty ;)


Wsuwamy z chlebkiem lub bułeczką. Pamiętajcie, że pieczywo kooniecznie trzeba maczać w roztopionym maśle. Mmmm.


SMACZNEGO!





KROK PO KROKU



Owoce morza i starty czosnek wrzucamy na rozgrzane masełko. Dodajemy sól i pieprz





Po kilku minutach nakładamy na talerz, skrapiamy sokiem z limonki






Jemy! Krysia pyta co to takiego :) Wiadomo - małż!






Była też ośmiornica, krab, małż, krewetna i kalmar. Wypas z Oceanu Indyjskiego. Krysia mówi, że wszystko pyszne, smakuje podobnie, ale krewetki najsmaczniejsze









Pierwsze kontakty z oceanicznymi stworami, czyli otchłanie nieposkromionego apetytu

- Nigdy nie jadłaś owoców morza, prawda?

- Prawda - przyznaje Krysia.

- To dzisiaj skosztujemy. Są bardzo smaczne.

- A co to jest, te owoce morza?

- Różne smakołyki, które wyławia się z mórz i oceanów. Nasze są z Oceanu Indyjskiego. Jest ośmiornica, krab, kalmar, kreweka i małż - wyliczam.

- Jak jest syrena, to nie jem - ostrzega Krysia. 

Syreny nie było. Dla pewności głośno, komisyjnie został odczytany skład na opakowaniu. 

Krysia zjadła wszystko.

-Zwłaszcza wyborne jest to masełko, jak się w nim chleb wytapla - stwierdziła Krysia.


Krysia ostatnio ma bardzo dobry apetyt. Po obiedzie w szkole zjada kolejny w domu. Nie inaczej było wczoraj. 
Zaraz po drugim obiedzie pojechałyśmy odwiedzić moją koleżankę. Siedzimy przy kawie i rozmawiamy. Krysia siedzi również, wyprostowana, rączki nabożnie złożone na stole. Przygląda się Gosi i w końcu mówi:

- Przepraszam, że absorbuję panią swoimi problemami, ale troszkę zgłodniałam.

Dziękujemy cioci Gosi za dokarmienie :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz